W drugiej połowie sezonu hodowlanego 2011 roku połączono, odstawionego do rozpłodu, najlepszego lotnika ostatnich trzech lat w oddziale Żary – DV-0825-07-1083- „Małego ciemnego”. Jego partnerką została własna matka o numerze DV-0825-05-363. Mały ciemny po zakończeniu kariery miał być wypożyczony do rozpłodu dla Dr Schwidde. Poszukiwano połączenia, które pozwoli zastąpić go, jego potomstwem. Na wiosnę otrzymał przygotowaną partnerkę. W czerwcu nadarzyła się inna okazja. Po długich staraniach do naszego rozpłodu uzyskano ciemną samicę DV-..363. Jest matką ”Małego ciemnego”. Przybyła pół roku wcześniej niż ustalono. Starania czyniono głównie w celu połączenia jej z ojcem „Małego ciemnego”, którego zakupiono rok wcześniej. Nie połączono ich. Było za póżno aby wyhodować coś do lotów. Spróbowano czegoś innego zanim „Mały ciemny” wyjedzie do Niemiec. Czegoś co wzmocni potencjał genetyczny przyszłej linii hodowlanej. Hodowli wsobnej – krewniaczej. Efektem skojarzenia tej pary- trzy młode. Dwa ciemne samczyki i nakrapiana samica. Z nadzieją będą przez najbliższe lata testowane w rozpłodzie. Jesienią okazało się, że Mały ciemny zostaje nadal u nas w Polsce. Dr Schwidde zakupił za kilkanaści tysięcy partnera do swojej najlepszej samicy i rezerwowa cela została zajęta. |
Bardzo nietypowy gołąb w gronie wszystkich prezentowanych w naszym rozpłodzie. Jego hodowca – Krzysztof Golec, to sąsiad z tej samej wioski gdzie hodujemy gołębie. W lotowaniu gołębi to tak zwany „kat”. Gołębie przeważnie są w koszu od pierwszego do ostatniego lotu. Startują z każdej pozycji cyklu gniazdowego. Mają otwarty wylot przez cały dzień. Karma do woli, mimo to potrafią z chęcią żerować na pobliskich polach. Taki rodzaj prowadzenia gołębi bardzo sprzyja osiąganiu wyników na ekstremalnie długich trasach. Sprzyja – ale nie decyduje. Do tego też jest potrzebny odpowiedni, dobry gołąb. Swoje sukcesy na maratońskich trasach, nie tylko z Barcelony ale też w Regionie VI Poznań, zawdzięcza Krzysztof Golec spółce hodowlanej ze Śląska. Ten słynny tandem: Hunger – Kachel osiągał przez długie lata ponadprzeciętne wyniki metodą gniazdową, przyprawiając o ból głowy konkurencję zaopatrzoną we wdowce. Dokładny opis ich gołębi, metod hodowlanych i wyników znajdziemy w książce „Krzyżówka czy pokrewieństwo” pióra Piotra Patasa. Zainteresowanych odsyłam do lektury.
PL-0370-04-7614 niebiesko nakrapiany samiec wywodzi się z gołębi spółki Hunger – Kachel. Jest ojcem opisywanej tu nakrapianej samiczki PL-11-520455, a zarazem ojcem słynnej, nakrapianej PL-0370-07-6829 – zwyciężczyni lotu Barcelona 2011. PL-7614 jest z żelaza i ma taki sam charakter. Musi mieć!!! Oto dlaczego – 3 starty z Barcelony i trzy konkursy narodowe na miejscach 4, 9, 16. Tak naprawdę to on spowodował, że dziś mam w gołębniku jego córkę. O tym jednak później. W 2010 roku „7614” wrócił z Barcelony z konkursem ale zupełnie wyczerpany – resztką sił. Ktoś ze znajomych Krzysztofa stwierdził, że jest chory i należy go „podleczyć”. Wieczorem następnego dnia miałem okazję być poproszonym o obejrzenie tego gołębia. Jestem raptus!.. Trochę mi puściły nerwy jak obejrzałem gołębia i poznałem zastosowany środek leczniczy. Chciałem natychmiast zacząć leczyć „doktora”!! Krzysztof zachował spokój i dyskrecję. Do dziś personalia „doktora” nie zostały mi podane, a szkoda, bo co powracam myślą do tej sprawy to mnie ręka zaczyna swędzieć. Moim zdaniem PL-7614 przebył o wiele więcej kilometrów przez te kilka dni lotu, niż pomiar w prostej linii wynoszący 1508 km. Bardzo ciężkie warunki atmosferyczne w środkowej części trasy przelotu odebrały na zawsze szansę powrotu do domu większości startujących zawodników. On wrócił skrajnie wyczerpany i odwodniony. Brakowało mu wszystkiego ale nie antybiotyku na przeciążoną do granic możliwości wątrobę. Kuracji antybiotykowej mógł nie przetrzymać! Trochę prostych zabiegów spowodowało, że gołąb po 3 dniach wrócił do formy i tryskał radością. Krzysztof powiada, że uratowałem gołębiowi życie. Miło to słyszeć, choć to mocno przesadzone. Większa satysfakcja przyszła później. Za rok mogłem składać Krzysztofowi gratulacje, że córka „7614” jest pierwsza w Polsce z Barcelony! Jej „żelazny” tata przyleciał do Polski z tego lotu jako czwarty!!! Całą parę zamierzał nabyć kontrahent z Japonii. Zanim to nastąpi postanowiono połączyć je razem tzn. „żelaznego” tatę „7614” i jego córkę – 6829 o zasłużonej nazwie „Lady Barcelona”. Stanowią tę parę do dziś, gdyż Japończyk z transakcji wycofał się. Jedno z jajek tej pary trafiło do mnie jesienią 2011 roku. To prezent Krzysztofa za udzieloną pomoc dla „żelaznego” 7614. Oczywiście – zbyt duże dziękuję ze strony Krzysztofa – jestem jego dłużnikiem. Jeśli ktoś jest zainteresowany potomstwem tej pary służę numerem telefonu do Krzysztofa Golca. Mało życzliwi powiadają, że zwycięstwo z takiego lotu to przypadek, rosyjska ruletka itp. Ja też byłem skłonny popierać taki pogląd. Tylko czemu, po raz drugi Barcelonę wygrywa gołąb z tego samego gołębnika, a jego rodzina kolejny raz jest w czołówce!!! Przepraszam! Nie napisałem o tym wcześniej. Pewnie nie wszystkim wiadomo- gołąb Krzysztofa Golca wygrał też lot z Barcelony w 2008 roku. Jak długo gołębie z Polski będą startować z Barcelony – proszę pamiętać, że jednego kibica Krzysztof już ma. |