Moje motto

Metody hodowli

Już od około 25 lat hoduję gołębie pocztowe. Nie ma jednak stuprocentowej metody, gdzie jak to się mówi – „ człowiek bierze się za to i udaje się”. Mamy jednak kilka bardzo obiecujących metod . Jeśli zdobędziemy bardzo dobrą parę lub bardzo dobrego lotnika, możemy zbudować bardzo dobre stado. Jeśli posiadamy rzeczywiście parę hodowlaną, od której jest więcej niż 50 % dobrego potomstwa, najlepszym jest przejście do hodowli liniowej. Potomstwo z takiej pary krzyżuje się z tym co można zdobyć najlepszego, a skrzyżowane gołębie wracają bezpośrednio do pary rozpłodowej. W dalszej hodowli dopuszcza się krzyżowanie samca z córkami a samicy z synami. Dopuszczalne jest to oczywiście tylko w hodowli. Mając już trzecie pokolenie ( wnuki ) jest już łatwiej, ponieważ można je krzyżować miedzy sobą i młode od nich latają dobrze. Najczęstszym błędem jest sparowanie obcych gołębi i krzyżowanie ich potomstwa. W tym momencie pryskają marzenia o posiadaniu dobrego stada.
Dla mnie całkowicie niezrozumiałym jest, jeśli uznani hodowcy dopuszczają do wszystkich swoich gołębi niewypróbowane ptaki. Kto wie, czy te nowe są dobre lub czy pasują one do już posiadanych. Inaczej to wygląda, jeśli nie posiadamy żadnych, specjalnie wyróżniających się gołębi. Wtedy należy mieć odwagę zacząć od nowa i sprowadzić nowe. Gołębie letnie i jesienne są najlepszymi z tych najłatwiejszych do zdobycia. Każdy, również Ci najlepsi wiedzą, że każdego roku należy hodować nowe, dobre gołębie. Zrezygnowanie z jednego kompletnego rocznika nie wyszło jeszcze nikomu na dobre.

Hodowla liniowa

Hodowla liniowa jest „oddalonym” pokrewieństwem. Im dłużej jest praktykowana, tym większa jest hodowla wsobna ( niem- inzucht, ang.- inbred ), lecz przez to częściej dziedziczone są poszczególne cechy. Założeniem podstawowym jest twarda selekcja. Wszystko co wykazuje słabości musi zostać usunięte. Szkody w hodowli wsobnej nie występują nigdy w rzeczach, na które zwracamy szczególną uwagę, lecz w rzeczach, które nie są tak bacznie obserwowane. Przestrzegam to tutaj często czyha niebezpieczeństwo. Tak wyhodowane, w długiej linii hodowlanej, zwierzęta wyczynowe są z reguły również dobrymi gołębiami rozpłodowymi, czego nie można powiedzieć o gołębiach krzyżowanych. Do tego dochodzi również to, że na jednego hodowcę liniowego przypada dziesięciu, którzy krzyżują gołębie. Jedno jest jednak pewne: nie ma żadnego, który prowadzi tylko hodowlę wsobną i nie ma żadnego który tylko krzyżuje, tylko środki ciężkości leżą daleko od siebie. Jeśli posiadamy dobry ród gołębi, należy być ostrożnym z nowymi. Należy próbować z małą ilością wprowadzanych gołębi – uda się – można rozszerzyć ; nie uda się – likwidujemy wszystkie. Nowe gołębie likwidujemy, jeśli ich potomstwo jest gorsze od naszych starych gołębi. Pogódźmy się z tym- tak jest najczęściej.

Hodowla wsobna

Bezpośrednia, bliska hodowla wsobna, przydaje się właściwie tylko przy hodowli gołębi rozpłodowych. Jeśli tak robimy, należy ustawić poprzeczkę wymagań tak wysoko, jak nigdy dotąd. Przekazywane są oczywiście wszystkie dobre cechy i właściwości, ale również te złe. Prawidłowo zastosowana hodowla wsobna jest jedynym środkiem, aby z jednej pary lub jednego lotnika wyhodować całe stado. Nieprawidłowo stosowana, może doprowadzić do ruiny całe stado. Brak kontroli zdrowia ptaków doprowadził już wielu hodowców do ruiny, ponieważ gołębie z hodowli wsobnej są bardziej narażone na choroby niż te, pochodzące z krzyżówek. Przeważnie tylko na tym bazują i korzystają z tego zwolennicy krzyżowania.
Gołębie z krzyżówek mogą być również dobrymi gołębiami rozpłodowymi. Warunkiem wstępnym, początkowym jest jednak to, że wszyscy ich przodkowie byli absolutnymi wyczynowcami. Również wtedy właściwości dzielą się, lecz gdziekolwiek nie poszłyby podziały, pozostają zawsze w dobrych, interesujących nas cechach powrotno-lotowych. Stosując metodę krzyżówki, można zbudować dobre stado, ale tylko wtedy, gdy kupowane są absolutne asy. Wtedy dzieci oraz rodzeństwo przynoszą ograniczoną ilość rozrzutu interesujących nas cech. Kupowanie asów jest jednak drogie i dostępne tylko dla nielicznych. Jest to jednak metoda. Pojawia się tutaj jeszcze jeden problem. Jeśli gołębie sprowadzane są z tzw. łatwiejszych kierunków, a za taki uchodzi kierunek zachodni, istnieje niebezpieczeństwo straty gołębi podczas cięższych lotów z kierunków wschodnich i innych. Wieloletnia selekcja tylko z jednego kierunku powoduje, że gołębie odnajdują się tylko w tym kierunku. Każda jego zmiana powoduje straty i jest ciężka do przystosowania dla gołębi, pomimo iż zmiany mogą być dokonane w tzw. lżejszym kierunku. Zabójczym jest jeśli związek wielokrotnie zmienia kierunki lotów i w dodatku przeciwstawnie do poprzednio odbywanych startów.

Zdrowie – najważniejsze oprócz dobrych gołębi

Zdrowe gołębie – ciągle ważny temat. Prawie wszyscy hodowcy podają od dawna antybiotyki w celu zapobiegania bakteryjnym schorzeniom górnych dróg oddechowych i układu pokarmowego. Podaje się również zapobiegawczo leki na odrobaczenie oraz przeciw trychomonadozie i kokcydiozie. Szczepienia przeciwko wirusom takim jak paramyxo i ospa są również oczywiste.
Od kilku dziesiątek lat podaje się również więcej herbat, soków, wyciągów i ziaren, które mają wzmocnić system immunologiczny. Co więc jest prawidłowe, a co nie? Czy hodowca powinien podawać wszystko, czy zdecydować się na jeden system? Proszę nie wymagać z mojej strony jednoznacznej recepty. Wiele dróg prowadzi do Rzymu.
Zacznijmy od środków naturalnych. Jedno jest pewne: herbata, czosnek, cebula i soki oraz miód i jego pochodne nie zaszkodzą. Czy faktycznie wzmacniają system immunologiczny na tyle, że żaden gołąb nie będzie więcej chorował- na to nie liczmy. Na przestrzeni lat zauważymy, że niektórzy hodowcy podwali coś takiego i mieli bardzo dobre wyniki. W następnym roku podawali to samo i lądowali bardzo nisko. Przykładów na to jest sporo. Pomimo tego wydaje mi się, że można i trzeba podawać te rzeczy tak jak dobrą sałatę i inne zielone dodatki.
Moim zdaniem, gołębie dostają od nas zbyt mało czasu, aby wykształcić w pełni swój system immunologiczny. Już krótko po odstawieniu, a nawet wcześniej, podaje się witaminy, antybiotyki oraz środki przeciwko Tricho. Znam hodowców, którzy podają systematycznie antybiotyki młodym gołębiom. Młode te rosną co prawda szybko, ale stawiam tezę, że są mało odporne na zachorowaniom, zwłaszcza w nowym środowisku w zetknięciu z nowymi ptakami. Te biedne zwierzęta muszą dostawać leki przez całe życie, bo inaczej, po odstawieniu medykamentów, zaczynają chorować.
Jako przygotowanie gołębi do sezonu hodowca powinien przeprowadzić w styczniu, lutym lub marcu dokładne oględziny swoich gołębi. Najlepszym jest badanie laboratoryjne odchodów i wymazów. Przy stwierdzeniu choroby wykonywany jest antybiogram i przeprowadzany test oporności, w celu sprawdzenia jakie leki jeszcze działają. Terapię można przeprowadzić również profilaktycznie, jednak tylko wtedy, gdy nie mamy dostępu do żadnego laboratorium lub dobrego weterynarza. W dzisiejszych czasach jest to jednak bardziej wymówka niż rzeczywisty problem. Jeśli hodowca decyduje się na kurację zapobiegawczą, należy przeprowadzić ją najpóźniej w połowie marca. Ważnym jest, aby gołębie miały czyste śluzówki, które są pierwszą linią obrony przed zakażeniami dróg oddechowych.
Jeżeli trzeba podawać antybiotyki, należy zwrócić uwagę na to, żeby nie były to środki zawierające kilka zmieszanych antybiotyków. Dlaczego? Ponieważ środki te mają często zaniżone dawki antybiotyku i powodują w przyszłości uodparnianie się bakterii na niektóre składniki leku. Dlatego najlepszym jest zastosowanie jednego antybiotyku w pełnej dawce i czasie podawania zaleconym przez producenta i lekarza weterynarii. Często jestem proszony o podanie nazwy zastosowanych u siebie leków. Nie zrobię tego z następujących powodów:
1. Nie chcę robić reklamy dla konkretnego produktu.
2. Leki te, a w szczególności antybiotyki, maja również działanie niepożądane. Nie chcę być odpowiedzialny za coś, co się może nie udać.
Teraz, kilka informacji do często zadawanych pytań przez hodowców.
Preparaty kombinowane (zestawione z wielu składników ) nie znajdują zastosowania w mojej hodowli.
Nie jest trafnym podawanie kombinowanego środka przeciw Tricho i Cokci jeśli jeden z nich nie występuje. Wszystkie te środki zawierają środki chemiczne, które nie są zalecane dla żywych organizmów, w tym dla gołębi. Na rynku niemieckim pojawił się przed laty, cudowny antybiotyk (Baytril). Środek ten, był mocno reklamowany i nadużywany przez hodowców, stosowali go praktycznie „na wszystko”. Po czasie, hodowcy i dociekliwi badacze doszli do wniosku, że podczas lotów ma działanie uboczne, którego nie widać przed lotem. Dociera mianowicie do mózgu (większość innych nie) i wywołuje problemy z orientacją. Oprócz tego następuje zakłócenie pracy hormonów, co nie jest najlepsze dla wdowców . Również nie jest to dobre dla gołębi rozpłodowych, które mają problemy z zapłodnieniem. Tak więc jeśli ptaki chorują – możemy podać konkretnie ukierunkowany antybiotyk po konsultacji z lekarzem, w innych przypadkach – nie.
U niektórych hodowców zauważamy, że po powrocie z lotu podają gołębiom mieszankę złożoną z rożnych leków. Bez wątpienia , jest to metoda, której stosowanie wpływa na skrócenie sportowego życia ptaków. Żadna wątroba nie jest w stanie wytrzymać długotrwałego działania takich dawek toksyn. Podczas lotu wytwarzane są uboczne produkty przemiany materii, powstałe w procesie spalania, które” wyczyścić”, czyli zneutralizować musi wątroba. Jeżeli nie zdąży do następnego lotu, mięśnie piersiowe ptaków są sine lub niebieskie. Długotrwałe utrzymywanie się takiego stanu powoduje, że forma ucieka na długie tygodnie, a starty takiego zawodnika grożą jego całkowitą utratą. Tak więc nie podawajcie takich mieszanek, jeżeli chcecie mieć radość i zadowolenie ze swoich gołębi przez długie lata.
W ostatnich latach dużo słychać o jogurcie dla gołębi. Jest on zalecany przy wspomaganiu budowy naturalnej flory bakteryjnej układu pokarmowego zwłaszcza po kuracjach antybiotykowych . We własnej hodowli używam go jako rozcieńczalnika, w którym mieszam wiele dodatków podawanych następnie przez karmę. W każdym razie nie jest to środek do zwalczania chorób.